2 cze 2011

I wish to find my prince.


Niedzielę rozpoczęłyśmy z Bzu od owoców i knyszy z serem zdobytej w historycznym żydowskim miejscu na LES.

Kiedy wyszłyśmy z domu Miasto zalane było mgłą.

Poszłyśmy na pieszo do MoMa.

Na początek odwiedziłyśmy muzealny sklep, w którym można znaleźć mnóstwo fajnych rzeczy (od książek, przez biżuterię, aż po meble) w temacie sztuki nowoczesnej.


Jesienią można było znaleźć w MoMa drzewko życzeń Yoko Ono, na którym zwiedzający wieszali zapisane karteczki. Wystawa się skończyła, ale życzenia umieszczono w pojemniku i postawiono na jednym z pięter muzeum.

"Chciałabym znaleźć swojego księcia".

Kawałek ściany nowojorskiej budynku mieszkalnego.


Idąc dalej weszłyśmy do nieprzeciętnego sklepu kosmetycznego, gdzie obwąchałam wszystkie ciekawe mydła. Kasia- kobieta w naszym związku, bawiła się w tym sklepie jeszcze lepiej;).

Potraktowałyśmy nasze spracowane dłonie peelingami i balsamami. Pomimo wielokrotnego mycia rąk, zapach kosmetyków utrzymał się aż do wieczora. Niewiarygodne!;)

Niewiele zostało nam już wtedy do spróbowania, ale soup dumplings ciągle były na liście, więc pojechałyśmy do Chinatown.

Ponadto zamówiłyśmy zupę z wołowiną i scallion pancake- naleśnika z szalotką. Wszystko było dobre, tylko na koniec obsługa restauracji przypomniała nam, że Chińczycy sympatycznością się zdecydowanie nie wyróżniają (chociaż w naszym rankingu ciągle prowadzą Bułgarzy;) ).

26 komentarzy:

  1. Drzewko życzeń Yoko Ono! Tam jest też moja karteczka, jeśli zawarte są w tym pudle życzenia są z całego świata! Dwa lata temu, może trzy, ta wystawa była w warszawskim CSW na Zamku Ujazdowskim :) Wtedy też jadłam najlepszy deser (w ogóle najlepszą rzecz) w swoim życiu - semifreddo z malinami Marty Gessler. Poezja. To była moja najlepsza wizyta w stolicy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsze zdjęcie cudowne, aż się głodna zrobiłam :D
    i gdy byłam w nyc, to sama napisałam swoje marzenie, więc prawdopodobnie jest teraz w tym pudle :D chciałabym poczytać więcej karteczek z niego ;)
    a ten sklep jest niesamowity. chciałabym móc wejśc do niego i kupić wszystkie rzeczy które mi się podobają, z naciskiem na wspaniałe książki i notesy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania-> Po pierwsze, to cieszę się, że podobał Ci się konkurs i szkoda, że nie udało się wygrać;).
    A co do drzewka, to dzięki za info, bo nie wiedziałam, że było w Wawie! Te życzenia musiały być tylko z NYC, bo jednak nie było ich za wiele i prawie wszystkie po angielsku;).

    Karolinkie-> W takim razie bardzo możliwe, że znalazło się w pudle:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zakochałam się w biurku ze strony tego sklepu :)) Darmowe próbki kosmetyków? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a co za sytuacja przypomniała Wam o mało sympatycznym przysposobieniu Chińczyków jeśli można wiedzieć? :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Karolina-> Testery, umywalka i ręczniki, więc można się było smarować, pluskać i wycierać;).

    Anonimowy z 19:54-> Nie przyniesiono nam wszystkiego co zamówiłyśmy, a późno oszukano z pieniędzmi krzycząc (bardziej po chińsku niż angielsku), że mamy dać napiwek, chociaż go zostawiłyśmy, a oni nie raczyli sprawdzić, czy nie popełnili błędu.
    Takie nieprzyjemne traktowanie w Nowym Jorku, to tylko w Chinatown;).

    OdpowiedzUsuń
  7. odnośnie chińczyków: miałam podobną sytuację, tyle, że z hindusami. praktycznie każdy hindus na jakiego natknęłam się w życiu chcial mnie oszukać. w koncu wyjaśniłyście ten spór?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak nazywal sie ten sklep kosmetyczny?
    Lubie ladnie pachnace kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Karolinkie-> Tu nie tyle chodzi o oszustwo, co bardziej o to, jak traktują ludzi. Sporu nie dało się wyjaśnić, bo ledwo rozumieli co do nich mówiłam. Musiałam dopłacić.

    Marta-> Nie, ale jak będę następnym razem tamtędy przechodzić, to zwrócę uwagę i dam Ci znać;).

    OdpowiedzUsuń
  10. a czy w stanach jest obowiązek zostawiania napiwków? :O jak tak, to niech od razu doliczają do rachunku, a nie krzyki i żądania :/

    ola

    OdpowiedzUsuń
  11. niestety Słowacy również nie wyróżniają się życzliwością, mam na myśli zwłaszcza pracowników restauracji. Ich podejście do klienta to coś w stylu "zjedz, zapłać i zejdź mi z oczu"

    Ula, na Kuchnia.tv oglądałam ciekawy film dokumentalny - "What's On Your Plate?". Poczytaj o nim w necie, może Cię zainteresuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze zapominam, zeby nie wchodzic na twojego bloga kiedy probuje sie odchudzac ;) Kupowalas swojego Canona "w pakiecie", czy najpierw body i do niego dobralas obiektyw? Mysle o zafundowaniu sobie lustrzanki,ale nie wiem, z ktorej strony ugryzc...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ula w zakładce O mnie zauważyłam że chodziłaś na Turystyke i Rekreacje.
    Ciekawe zajecia byly, praktyki podróżnicze jak to pisza w broszurach?
    Wiem, że masz sceptyczny stosunek do nauki, ale prosze ocen obiektywnie, Warto?;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ola-> Tak, 10% to minimum, ale zazwyczaj zostawia się 15-20%. Napiwek jest czasami doliczany do rachunku, ale rzadko. No i nikt normalnie nie robi z takich powodów awantur, po prostu Chińczycy są nieuprzejmi.

    Atrevete-> Bo to ogólnie cecha krajów słabiej rozwiniętych. Przeczytam o programie;).

    Alicja-> Kupiłam samo body, obiektywy osobno. Wszystkie Canony z amatorskiej półki jak mój są dobre. Tylko według mnie nie warto kupować aparatu z kitowym obiektywem, lepiej samo body.

    Anonimowy z 18:42-> Nie mogę być obiektywna, bo skoro większość studentów została do końca, a ja nie, to znaczy, że im się podobało, a mi nie.
    Zajęcia były dla mnie nudne, ale wiem, że po pierwszym roku był jakiś obóz i praktyki później na pewno też, choć po praktykach chyba nigdzie nie można się za wiele spodziewać.
    Nie podobało mi się też, że cały pierwszy rok (albo i nawet dwa lata) przerabia się Polskę, a dopiero na trzecim roku dochodzą tematy o innych krajach.

    OdpowiedzUsuń
  15. zdjęcia, jak zazwyczaj świetne, ale przyznam, że piszę w tym miejscu, bo mam pytanie.
    ostatnio pisałaś o wypożyczaniu rowerów w waszyngtonie, podobnie zrobiłam w paryżu, spotkała mnie niestety potworna sytuacja, gdyż w środę rano okazało się, że zgubiłam/ukradziono mi portfel z kartą, gotówką, dowodem itd, do tego okulary ray ban, co więcej tego samego dnia miałam powrót do polski, cudem udało nam się załatwic tymczasowy paszport, wszystko to przyniosło mi wielkie straty i mysląc ze gorzej byc nie moglo.... dziś byłam w banku zeby odzyskac pieniądze z zablkowanej karty, i dowiedzialam się, że 29tego maja z mojej karty pobrano 150euro, skojarzylam ze wtedy ostatnio uzywalam roweru, odlozylam go, jednak nie ma mnie nawet teraz w paryzu, czy wiesz czy są szanse zeby odzyskac te pieniądze?dla mnie to ogromna kwota, a pisalas wtedy ze jakims sposobem ubieglyscie sie o reklamacje, tutaj jednak sytuacja jest gorsza bo nie ma mnie na miejscu, a rowniez nie mowie po francusku, bede probowac dzwonic pod numer z ich strony ale mimo wszystko mam nadzieje ze mozesz mi polecic co najlepeij zrobic w tej sytuacji. przepraszam ze tutaj tak z innej beczki, ale pomyslalam ze to miejsce w ktorym najprędzej to odczytasz.
    zuzia

    OdpowiedzUsuń
  16. Zuzia-> O niee...co za straszna sytuacja, bardzo Ci współczuję!
    Czy te 150euro pobrano z bankomatu? Jeśli tak, to na historii rachunku masz na pewno napisany adres, a z tego co się orientuję każdy bankomat ma zamontowaną kamerę. Najgorsze w tym wszystkim jest właśnie to, że nie jesteś na miejscu, nie znasz francuskiego i to bardzo utrudnia sprawę. Myślę, że mogłabyś pójść na policję i poradzić się, bo w końcu chodzi o kradzież, tyle że nie na terenie Polski...
    Poza tym tak jak pisałaś, powinnaś zadzwonić do ludzi od rowerów.
    Wiem, że w Stanach w takich sytuacjach bank zwraca Ci ukradzione pieniądze (!), no ale niestety w żadnym innym kraju się z tym nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzieki za odpowiedz, tak myslalam. Lubie Canony, uzywam kompakta, zastanawiam sie tylko, czy 550D nie jest zbyt zaawansowany dla kogos, kto dopiero zaczyna zabawe z lustrzankami.

    OdpowiedzUsuń
  18. CO się podziało z twoimi hostami?

    OdpowiedzUsuń
  19. Alicja-> Wszystkie Canony z serii "kilkuset" są lustrzankami amatorskimi, nie ma więc znaczenia, czy kupisz Canona 400d czy 500d, bo pod względem obsługi są tak samo łatwe, a ten drugi może nawet łatwiejszy, bo nowszy. Teraz tylko zależy ile chcesz wydać.

    Anonimowy z 02:02-> Nie wiem o co chodzi, ale z nikim nic się nie podziało;).

    OdpowiedzUsuń
  20. Może zapytam inaczej... Dlaczego Derek prawie doprowadził cię do płaczu i chęci zabijania?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten sklep kosmetyczny cudowny
    I ten wystrój... Uwielbiam białe wnętrza
    Kiedy dokładnie wracasz do Polski i kiedy rozpoczynają się Twoje studia w UK?

    OdpowiedzUsuń
  22. haha mnie też zawsze słowo tremendous kojarzy się z Lettermanem! :P Oglądam jego wywiady na youtube i zawsze mnie śmieszy, gdy w ten sposób raz po raz zapowiada jakąś gwiazdę :)

    m.

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy z 8:27-> Ach, o to chodzi, no bo Derek nie jest moim hostem;).
    Wkurzył mnie, bo na urodzinach, a później na ulicy przez 20min płakał, jęczał, wył, pyskował, trząsł się, krzyczał, skakał i tak w kółko. Tak to jest z dziećmi, ich istnienie opiera się na wkurzaniu wszystkich dookoła;).

    Ania-> Do Polski wrócę ok 8września, a chyba ok 26 muszę być w Birmingham.

    m.-> Czyli widzę, że nie tylko mi się z nim kojarzy:D.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nowy Jork musi wyglądać pięknie '' na żywo '' podczas mgły ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. swietne, swietne, swietne zdjecia!!

    OdpowiedzUsuń