27 sie 2011

A classic New York apartment.

Mój kolega Soe przeprowadził się niedawno z dalekiego Brooklynu i swojego pokoju w piwnicy, do kamienicy na W 56th St i 7th Ave. Ciężko wyobrazić sobie lepszą lokalizacje.  W odległości 1-10 minut ma dostęp do 11 linii metra, 5 min spacerem do MoMa, 5tej Alei, a jego praca znajduje się tak blisko, że w przerwie na lunch wraca do domu odpocząć.
Żartowaliśmy, że jego mieszkanie byłoby idealną lokalizacją dla couchsurferów, ale właśnie z powodu popularności Nowego Jorku nie może tego zrobić, bo w skrzynce znajdowałby po kilkanaście wiadomości dziennie;).


Pierwsze co zrobiłam, to wyszłam przez okno na schody przeciwpożarowe. Ten żółty dach, to tajska restauracja.

Fajnie byłoby mieć znajomych w całym budynku, wspinać się po schodach przeciwpożarowych i pukać w ich okna;)

Zanim pojechałam do Soe, kręciłam się po Upper West Side i kupiłam dla nas cream puffs z Beard Papa's, które już kilka razy chcieliśmy spróbować.

Jedno ciastko z nadzieniem waniliowym, drugie bananowym. Dobre!


Pokój Soe, obraz na ścianie z Ikei.

W typowych nowojorskich kamienicach okna są tylko po dwóch stronach budynku, czyli w pokoju Soe i jego współlokatora, a w salonie, kuchni i łazience panuje wieczna noc. Dobrym pomysłem było wetknięcie świeczek w dziury w ścianie (po lewej). Dają fajny efekt!

Kuchnia, czy raczej aneks/ kącik kuchenny. Nic dziwnego, że Nowojorczycy tak często jadają poza domem, a rodziny nie wybierają takich budynków na miejsce zamieszkania;).


Zanim wyszliśmy z domu, poszliśmy na dach.

Tam, gdzie widać lampki, to czyjeś sympatyczne okienko w dachu.


Pod wieczór pojechaliśmy do Washington Heights (płn. Manhattan) na kolację do Johana, kolegi Soe.


Nie była to zwykła kolacja, chociaż to tyle, co mogę na ten temat powiedzieć;).

Większość gości znałam, poza dwiema osobami.

Zwykłe-niezwykłe red velvet cupcakes na deser.


Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale przez jakiś nie będzie na blogu możliwości dodawania komentarzy. Nie było żadnej afery, tylko mała awaria która zachęciła mnie do całkowitego zablokowania komentarzy. Myślałam o tym od dłuższego czasu, a zmiany czasem się przydają, zwłaszcza, kiedy prowadzenie bloga przychodzi ciężej niż powinno. Może na dłuższą metę komentarze będą dostępne tylko pod niektórymi postami, ale zobaczymy. Plus jest taki, że zaoszczędzę trochę czasu poświęcanego blogowi.
W razie czego możecie nawiązać ze mną kontakt przez Facebooka, Twittera, lub emaila, chociaż ta ostatnia metoda jest najmniej skuteczna, bo odpisywanie na wiadomości nie przychodzi mi łatwo;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz