26 wrz 2013

Kreuzberg | Treptow | Mitte

Untitled W tym poście połączyłam ostatnie dni w Berlinie i spotkania z Bzu.
Poszłyśmy razem na tacos do Ta’Cabrón Taqueria. Proste, autentyczne, domowe meksykańskie jedzenie. Może nie tak autentyczne, jak jadałam w meksykańskich dzielnicach w Stanach, ale mimo wszystko nie ma powodów, żeby narzekać. Na talerzuu z tacos wymieszałyśmy trzy różne smaki i spróbowałyśmy m.in kurczaka z sosem mole, wieprzowiny w domowym sosie, ziemniaków z zieloną papryką i nadzienia z soi. W meksykańskich knajpach nie wyobrażam sobie też nie zamówić guacamole, porcja wystarczyła na nas dwie, chociaż ja sama mogłabym bez problemu zjeść ze trzy takie. Cóż, moja miłość do guacamole nie zna granic.
Untitled
Untitled Przemierzyłyśmy Kreuzberg w poszukiwaniu oldschoolowej tureckiej cukierni ze wspaniałą baklavą, o której powiedział Bzu jej host tata. Dopóki nie spróbuje się naprawdę dobrej baklavy, może wydawać sie, że jest to coś okrutnie słodkiego w czym ledwo da się wykryć jakikolwiek inny smak. Melek Pastanesi to takie miejsce, gdzie powinno się przeżyć swój pierwszy raz z baklavą, żeby móc odróżnić dobrą od złej. Nam najbardziej smakowała pistacjowa, ale nie zrobiłam jej zdjęcia aparatem. Untitled Powrót do domu i przygnębiająca, jesienna aura. Untitled Kolejnego dnia wybrałyśmy się z Bzu na Treptow, żeby rzucić okiem na Spreepark, stary opuszczony park rozrywki. Otworzony pod koniec lat 60-tych był popularną atrakcją Wschodnich Niemiec. Kiedy upadł mur berliński, wesołe miasteczko odwiedzało coraz mniej ludzi aż w końcu w 2001 zostało zamknięte, mając na koncie długi sięgające kilkunastu milionów. Rok później właściciel parku przeprowadził się do Peru, zabierając ze sobą niektóre atrakcje i mając w planie otworzenie wesołego miasteczka w Limie. Pomysł nie wypalił. W 2004 został przyłapany na próbie przemycenia z Ameryki Płd. do Niemiec kokainy wartej 21mln€...
Od wielu lat park niszczeje razem z wieloma atrakcjami znajdującymi się wewnątrz. Jeszcze kilka lat wstecz można było się tam włamać bez poważniejszych konsekwencji, ale teraz teren jest lepiej pilnowany. Zarośnięte rollercoastery, stary diabelski młyn, dinozaury w trawie... Creepy klimat, bo rzadko spotyka się takie miejsca. Tutaj możecie zobaczyć trochę zdjęć jak to wygląda w środku.
Aktualnie w niedzielę można wybrać się na umówioną wcześniej płatną wycieczkę, ale nie wiadomo jak długo jeszcze. Miałam wybrać się na nią z Martą, ale w końcu nam się nie udało. Z zewnątrz niewiele da się zobaczyć.
Untitled Diabelski młyn wystaje wysoko ponad drzewa.Untitled Po wyjściu z lasu wsiadłyśmy w autobus, a potem metro i pojechałyśmy na Mehringdam, spróbować kebabu z Mustafa's Gemüse Kebap. W mieście zamieszkanym przez 200,000 Turków i kebabem jako jednym z najpopularniejszych rodzajów fast foodu, ciężko wskazać ten najlepszy z najlepszych, a jednak wielu uważa, że Mustafa's zajmuje pierwsze miejsce w rankingu.
Bzu stanęła w kolejce, a ja w ramach przekąski poszłam kupić currywurst z lubianej i znajdującej się obok berlinskiej sieciówki, Curry36.Untitled W kolejce można czekać nawet godzinę, o czym przekonała się Bzu następnego dnia, ale my nie stałyśmy więcej niż 20min.Mustafa's Gemuse Kebab, Berlin Döner w bułce lub dürüm w pszennym placku, grillowane i świeże warzywa, feta i kurczak albo opcja wegetariańska, do tego najlepiej poprosić o ostre sosy. Kebab spełnił nasze oczekiwania, bardzo rozsądna była też cena (niecałe 3€).Untitled Pojechałyśmy do Mitte, żeby zdążyć przed zamknięciem The Barn. Kilka dni wcześniej Bzu piła tu jedną z najlepszych kaw w swoim życiu, ale była jedną z trzech specjalnych kaw, które często się zmieniają i za drugim razem już na nią nie trafiłyśmy. Poza kawą spróbowałam też chwalonego przez Bzu scone'a z morelami, orzechami i rozmarynem. 
Tuż obok The Barn znajduje się jeden z najlepszych sklepów w Berlinie. Do you read me to zbiór niszowych magazynów z całego świata. Przekroczenie progu sklepu równa się chęci posiadania wszystkiego...
Untitled
Jeszcze w The Barn zaczęłyśmy gadać o francuskich canelé, wypiekach z budyniopodobnym środkiem i karmelizowaną skórką. Kojarzą mi się z San Francisco, Bzu jeszcze ich nie próbowała, ale wyszukała francuską cukiernię, gdzie podają canelé i tam się udałyśmy.
Untitled  Poza canele zamówiłyśmy ciastko z solonym karmelem, orzechami laskowymi, warstwą bitej śmietany i masą karmelową.
Untitled Później była sesja w fotobudce. Najpierw jeden pasek dla Bzu, a później drugi dla mnie. Jak wyszłyśmy z budki, na dworze było już prawie ciemno. Untitled Za rogiem znajdował się Max Fish, zainspirowany najwyraźniej jednym z ostatnich barów nowojorskiej Lower East Side, który przetrwał od lat 90tych. Zajrzęliśmy do niego kiedyś w tym poście.Untitled UntitledOstatnie piwo i pożegnanie z myślą, że za dwa tygodnie spotkamy się w Warszawie, skąd już właśnie teraz Was pozdrawiam.
Subiektywny przewodnik po Berlinie opublikuję w ciągu kilku tygodni.

45 komentarzy:

  1. rewelacja, bardzo się cieszę z tych wszystkich miejsc, o których piszesz, bo za miesiąc wybieram się do Berlina i uczynię ten wyjazd kulinarnym, według Twoich wskazówek. nawet o kebabie, którego normalnie nie znoszę i nie zjadłabym za darmo, napisałaś w taki sposób i zaprezentowałaś go fajnie na zdjęciu, że chyba się skuszę, jak już tam będę. czekam też na Twój przewodnik i niezmiennie uwielbiam od lat Twój blog. dzięki! pozdrawiam Cię!

    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli aż tak nie znosisz kebaba, to nie wiem czy ten Ci mimo wszystko zasmakuje, ale spróbować zawsze możesz.
      Dzięki za śledzenie bloga tak długo!

      Usuń
  2. Błagam, do końca października żeby ten subiektywny przewodnik się pokazał!

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy zaczyna ci się rok akademicki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja jajecznica z cebulą, która właśnie stygnie na stole, nie umywa się. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja au pair in Spain !!

    OdpowiedzUsuń
  6. wescie mnie do Berlina ze soba nastepnym razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy zaczynasz studia? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Post akurat w sam raz dla mnie. Jutro ruszamy do Berlina. The Barn mam już od jakiegoś czasu na swojej liscie. Mam nadzieje, ze znajde jakąś fotobudkę :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że nie weszłyście do Spreeparku. Klimat jest naprawdę super i raczej nie ma opcji, że ktoś was złapie (jest tylko jeden ochroniarz przy głównym wejściu). Byłam tam w maju tego roku i naprawdę polecam. Nie wiem czy wiesz, ale był tam też kręcony film "Hanna" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei słyszałam, że znajomy koleżanki po włamaniu musiał uciekać przed psem;). No właśnie wczoraj się dowiedziałam, że był tam kręcony ten film, chociaż ja go nie widziałam.

      Usuń
    2. Ups :P No to może miałam szczęście ;) Film polecam, trzyma w napięciu i jest naprawdę pięknie nakręcony.

      Usuń
    3. O rany, film jest niesamowity, rowniez polecam, to lektura obowiazkowa!

      Usuń
    4. Również włamałam się bez problemów (lipiec tego roku), już po obejrzeniu całego parku dopadła nas pani ochroniarz (?) na rowerze, ale tylko powiedziala, ze musimy wyjsc, pies ochroniarza leżał przy jednym z budynków, na nasz widok ledwo uniósł łeb. A film Hanna nie jest zbyt dobry, ale miejscówkę wybrali dość genialnie. Fajny wpis jak zwykle, pozdro!

      Usuń
  10. Za miesiąc się wybieram. Przeczytałam już tyle Twoich postów o Berlinie, że coraz bardziej czuję, że właśnie rekomendowane przez Ciebie miejscówki chciałabym zobaczyć. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba czas wyruszyć do Berlina!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Berlin szczególnie wschodnią część, panuje tam niesamowity klimat. Zawsze będzie mi się kojarzył z moim pierwszym koncertem Beirutu i dobrym falafelem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna relacja i boskie zdjęcia! A 'Do you read me' dodaję do listy miejsc, które koniecznie muszę w Berlinie zobaczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W tytule brakuje "r" w Treptow. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Za dwa tygodnie będę w Berlinie :D Tureckich specjałów spróbowałam w Turcji, ale myślę, że w Berlinie też coś zjem ;) Na moje szczęście w tym tygodniu dostałam pudełko baklavy prosto ze Stambułu :))

    OdpowiedzUsuń
  16. tez stalam w kolejce za tym kebabem godzine :P byl dobry ale niewiem czy warty tak dlugiego stania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, godzinne stanie kwalifikuje się już do oczekiwania najwyższej półki kulinarnych doświadczeń;)

      Usuń
    2. jak to jest ten kebab przy wyjsciu z metra to tam permanentnie jest taka kolejka :/

      Usuń
  17. Fajna wycieczka kulinarna. Zainspirowałaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zniewalająca relacja- świetne zdjęcia!:) Pojechałabym do Berlina, tym bardziej, że już 5 listopada szykuje się tam koncert Arctic Monkeys.. ehh ale nieprędko się tam wybiore:(

    OdpowiedzUsuń
  19. Melek Pastanesi na pewno nie jest arabską cukiernią - 1. Bakława jest daniem głównie kuchni tureckiej, 2. jak sama nazwa mówi Melek - imię tureckie (po arabsku byłoby Malaak) :)

    Tak dla ścisłości.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bzu ma super stylówę <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Coraz bardziej uwielbiam Twoje zdjęcia. Zastanawiam się, czy to ustawienia na aparacie, czy późniejsza obróbka? :P

    OdpowiedzUsuń
  22. nice photos! spent the last weekend in Berlin =)

    OdpowiedzUsuń
  23. hej, moglabys powiedziec jak udaje ci sie uchwycic takie nieziemskie efekty zdjec ?? to jakies specjalne ustawienia aparatu ? fajnie jakbys zrobila cos w rodzaju przewodnika w obsludze lustrzanek bo sam mam od niedawna zaawansowana lustrzanke a zdjecia wychodza raczej ..zwykle..Mam nadzieje zewiesz o co mi chodzi :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej kwestia edycji, choć aparatu i obiektywu też jak najbardziej. Nie każda lustrzanka robi takie same foty;) Myślałam, żeby zrobić jakiegoś posta o Photoshopie, ale sama nie jestem najlepsza w obsługiwaniu go, więc nie wiem ;)

      Usuń
    2. zdecydowanie TAK!

      Usuń
    3. i ja się podpisuję pod prośbą o zdradzenie photoshopowej techniki obróbki Twoich zdjęć - od tygodnia chyba męcze PSa i google w te i wewte na wszelkie sposoby próbując bezskutecznie uzyskać taki efekt kolorów. Będe zatem mega wdzięczna za uratowanie mnie z popadnięcia w obłęd :P

      Usuń
  24. ech zazdroszczę Ci bzu, moja (była) przyjaciółka odmawiala jedzenia na wyjeździe w każdym miejscu prócz mc donalda (bo jak mówiła tylko tam wie, co je) i była fanką zwiedzania z mapą... ech....

    OdpowiedzUsuń
  25. W końcu i ja muszę odwiedzić berlin, narobiłaś mi wielkiej ochoty nie tylko na tacos :)
    Znakomity blog, zaczytuję się :)
    Pozdrawiam, Ewela

    uhhh-mazing.blogspot.co.uk


    OdpowiedzUsuń
  26. Widzę, że Berlin stoi orientem :) Zresztą nic dziwnego biorąc pod uwagę napływ imigrantów znad Bosforu :) Niemniej post wywołał u mnie wielką ochotę na kuchnię meksykańską. Niestety jestem kulinarnym antytalentem, a dobrej knajpy meksykańskiej w moim mieście brak. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciesze sie, ze nadal blogujesz! Piekne zdjecia. Kiedy wpadniesz do Oslo? Pewnie juz bylas z trzy razy ale ja to jakos przegapilam ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Berlin to miasto, któe ma niesamowity urok i różnorodności jest tam wiele. Kebab jest tam wyjątkowy pyszny, ale nie wszędzie - czasami się trafi na coś niedobrego;-) Godny polecenia jest również bar tropikalny (czy jakoś tak), w którym rosną palmy, a zamiast podłogi jest piasek;-) Serwują tam same drinki z palemkami, a po połnocy drink tylko za 2 euro-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Pozdrowienia z Ta'Cabron!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ulcia!
    po raz kolejny wybieram się do Berlina, a mieszkam bardzo blisko. Jednak nigdy nie miałam okazji dostrzec uroku Kreuzbergu. Jakie uliczki polecałabyś - w poszukiwaniu ciekawych knajpek i taniego piwa ;p ? Pytam, bo tym razem mam ze sobą hipsterskich współtowarzyszy do oprowadzenia ;p
    Pozdraaaawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Zajrzyj do subiektywnego przewodnika, jest tam część o Kreuzbergu z adresami miejsc, powinien się przydać: http://adamantwanderer.blogspot.mx/2013/10/subiektywny-przewodnik-po-berlinie.html

      Usuń